Polisy OC i AC w tym roku staniały, w przyszłym zdrożeją
W tym roku ceny ubezpieczenia OC i autocasco zmalały. Także w Białymstoku. Ale, niestety, w przyszłym roku możemy zapłacić znacznie więcej
Stawki za OC nie są uzależnione od wartości samochodu, lecz m.in. od pojemności silnika, wieku kierowcy, strefy regionalnej, rodzaju i marki pojazdu. W ubiegłym roku OC dla fiata punto zarejestrowanego w Kaliszu kosztowało w Link4 1 tys. 56 zł, dziś jest tańsze o 6 zł. Generali też mniej zażąda za ubezpieczenie punto we Wrocławiu. Polisa kosztuje 887 zł, o 47 zł mniej niż przed rokiem. Compensa nie zmieniła stawki OC dla używanego fiata zarejestrowanego w Warszawie. Nadal płaci się 1 tys. 402 zł.
Jeśli przeanalizujemy ceny OC dla skody octavii, wnioski będą identyczne jak przy punto. Ubezpieczyciele obniżyli ceny albo ich nie zmienili. Oto przykłady. Obowiązkowa polisa wystawiona przez Wartę dla nowej skody z Białegostoku kosztuje tyle samo co rok temu, 1152 zł. Mniej za OC zapłacą natomiast właściciele skody ubezpieczonej w PZU.
Możemy porównać też składki autocasco dla nowego peugeota 607. Ceny tego ubezpieczenia w największym stopniu zależą od wartości auta, a w tym roku nowy peugeot kosztuje tyle samo co w zeszłym.
Spadki cen polis AC są w tym przypadku bardzo wyraźne. W 2005 roku Warta wyceniła AC dla nowego peugeota 607 we Wrocławiu na 11 tys. 442 zł. W tym roku cena wynosi 10 tys. 880 zł. Nie jest to odosobniony przypadek. AC dla tego samego samochodu w Rzeszowie u największego polskiego ubezpieczyciela PZU potaniało o prawie 4 tys. zł, z 10 tys. 772 zł do 7 tys. zł. Natomiast Allianz dla peugeota 607 zarejestrowanego w Poznaniu przygotował autocasco za 14 tys. 915 zł. Rok wcześniej chciał o 1 tys. 800 zł więcej.
Do spadku cen polis samochodowych przyczyniła się nie tylko ostra konkurencja, ale także duży import używanych aut z zagranicy. Sprawił on, że ceny starych pojazdów drastycznie spadły, co miało wpływ na stawki autocasco.
Dilerzy, żeby sprzedać nowe auto, proponują atrakcyjną cenę albo zachęcają klientów promocjami dotyczącymi np. ubezpieczeń. Większość towarzystw obserwuje też uważnie poczynania PZU. Największa firma na rynku nie podniosła cen, więc konkurenci też nie ośmielili się na taki krok.
Porównanie wyłącznie składek podstawowych na ubezpieczenia OC i AC przedstawionych w tabelach jest niewystarczające. Koniecznie trzeba uwzględnić również zniżki i zwyżki. Wpływ na cenę polisy mogą mieć różne rzeczy: wiek kierowcy (młodzi, przed 22. - 28. rokiem życia, płacą na ogół więcej, natomiast po czterdziestce można liczyć na zniżki), marka samochodu, a nawet zawód i płeć.
W przyszłym roku ceny ubezpieczeń komunikacyjnych na pewno wzrosną, jeśli towarzystwa będą musiały odprowadzać do Narodowego Funduszu Zdrowia ( NFZ) 12 proc. ceny polisy OC. Taki pomysł zgłosił resort zdrowia, który chce przeznaczyć zgromadzone w ten sposób pieniądze na leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych.
Ubezpieczyciele już dziś ostrzegają, że stawki za OC musiałyby wzrosnąć o 16 proc., żeby mogli oni wpłacać 12 proc. do NFZ. Koszty leczenia ofiar wypadków pokryją więc kierowcy, którzy już i tak płacą składkę na ubezpieczenie zdrowotne.
Kolejna kwestia to podatek od towarów i usług. Towarzystwa proponują klientom dwie formy wypłaty odszkodowania: albo oferują pieniądze, albo naprawę uszkodzonego auta bez wykładania gotówki. W drugim przypadku ubezpieczyciel sam rozlicza się z warsztatem. Jeśli klient decyduje się na to rozwiązanie, serwis wystawia faktury, za które płaci towarzystwo. Przy okazji odprowadza też VAT. Gdy klient chce pieniądze do ręki - bo sam zajmie się naprawą - VAT nie jest naliczany. Ubezpieczyciel nie wystawia też żadnej faktury. Komisja Nadzoru Finansowego chce, żeby firmy ubezpieczeniowe zawsze naliczały VAT. Jeśli tak się stanie, wysokość odszkodowań wzrośnie o 22 proc. Nie ma wątpliwości, że towarzystwa odbiją to sobie na cenach OC i autocasco.
Rzeczpospolita